„Jak się czujesz jako przyszły tata?”. „Jak ci z wizją zostania ojcem?”. Sporo razy, od różnych osób, słyszałem w minionych miesiącach te pytania w związku z tym, że na kwiecień mamy termin porodu naszego pierwszego dziecka. I za każdym razem odpowiadałem, że czuję się dobrze, ale także, że to ojcostwo jest dla mnie już teraz, nie dopiero po narodzinach. „Zostanie tatą zaczyna się znacznie wcześniej niż w momencie porodu” piszą Vivette Glover i Lauren Capron (2017) z Imperial College London i King’s College London. A co za tym idzie, także przed porodem możliwe jest nawiązywanie więzi z dzieckiem. I właśnie o tym, o więzi prenatalnej między ojcem a dzieckiem, będzie ten tekst.
W literaturze naukowej możemy spotkać termin „rodzice prenatalni” (Glover i Capron, 2017) – odnosi się on do osób, które oczekują narodzin dziecka. Sformułowanie to podkreśla fakt, że partnerzy zostają rodzicami tak naprawdę od momentu poczęcia a ciąża w tej perspektywie jest spostrzegana jako okres swoistej „inicjacji rodzicielskiej” (Bakiera i Steppa, 2017) – wchodzenia w tę nową rolę. To patrzenie jest mi bliskie z kilku względów. Po pierwsze, jest dla mnie jakoś zdroworozsądkowe. No bo trudno sobie wyobrazić, żeby w związku z ciążą nic się nie zmieniło w życiu pary oraz każdego z partnerów osobno. Zmienia się wiele – od kwestii związanych z fizjologią zaczynając, przez organizację codziennego życia i rozmaite przygotowania, na charakterze relacji między partnerami kończąc. Po drugie, taka perspektywa podkreśla, że to w jaki sposób para przeżywa okres ciąży przekłada się na sposób pełnienia przez nich roli rodziców po porodzie. O zależności między jednym i drugim jeszcze napiszę. Po trzecie, bycie rodzicem wymaga obecności dziecka. I to dziecko w okresie ciąży jest obecne, choć na razie kontakt z nim jest w zrozumiały sposób ograniczony przez fakt znajdowania się w brzuchu mamy. Ale jest możliwy, a co za tym idzie – możliwe jest nawiązywanie relacji z naszym nienarodzonym dzieckiem.
To nawiązywanie relacji, budowanie tzw. więzi prenatalnej lub przywiązania prenatalnego można rozumieć jako „przypisywanie dziecku podmiotowości i odrębności” (Bielawska-Batorowicz, 1995) lub też „pozytywny stosunek emocjonalny rodzica do dziecka” (Bakiera i Steppa, 2017). Profesor Eleonora Bielawska-Batorowicz z Uniwersytetu Łódzkiego, jedna z prekursorek badań nad tym zagadnieniem w Polsce, wskazuje m.in. na następujące przejawy budowania takiej więzi: opowiadanie o tym, że rodzic wyobraża sobie siebie podczas opieki nad dzieckiem; nawiązywanie kontaktu werbalnego z dzieckiem; nadanie dziecku imienia lub jakiegoś określenia (np. u nas Franek na początku był „bejbikiem); śpiewanie dziecku (np. kołysanek); opisywanie dziecka (np. na podstawie jego ruchów i zachowań); myślenie o tym, co dziecko robi i jak się czuje (np. „chyba ma czkawkę”, „dzisiaj jest bardzo spokojny, prawie nie kopie”). Można powiedzieć, że jest to w jakiś sposób traktowanie dziecka tak, jak traktujemy osobę, która jest obecna pomiędzy nami, na przykład innych domowników – jako kogoś odrębnego, o własnej podmiotowości. Kogoś komu możemy poświęcić uwagę, zwracać się do niego i obserwować reakcję na nasze zachowanie (np. głaskanie brzucha, mówienie, śpiewanie, kołysanie).
Badania (np. Fijałkowska i Bielawska-Batorowicz, 2020) wskazują, że budowanie takiej więzi z dzieckiem w okresie prenatalnym jest jednym z najważniejszych predyktorów charakteru przywiązania do dziecka, gdy ono się już urodzi. Innymi słowy – rodzice (zarówno mamy jak i ojcowie), którzy już podczas ciąży tworzyli więź ze swoim dzieckiem, nadawali mu podmiotowość i odrębność, zwracali się do niego, poświęcali mu swoją uwagę itd., charakteryzowali się po porodzie większym zaangażowaniem w relację z dzieckiem, silniejszym przywiązaniem i cieplejszym stosunkiem emocjonalnym do niego. To natomiast sprzyja bardziej adekwatnemu pełnieniu roli rodzicielskiej, większej uważności na potrzeby dziecka i odpowiadaniu na nie we właściwy sposób.
Zrozumiałe, że to nawiązywanie więzi z dzieckiem może być prostsze dla mamy niż dla taty, jednak ojcowie nie stoją na straconej pozycji i także mogą już w okresie ciąży budować relację ze swoim dzieckiem, co powinno zaprocentować w kontakcie po urodzeniu. Poniżej kilka propozycji, jak możesz zadbać o swoją więź z dzieckiem, gdy ono jest jeszcze w brzuchu.
1) Jeśli tylko możesz (tzn. nie masz pracy na drugim końcu kraju) bądź ze swoją partnerką na wizytach u lekarza – to niepowtarzalna okazja, żeby dowiedzieć się więcej o dziecku, dowiedzieć się jak się rozwija i zobaczyć je na USG. Dla mnie to było niezwykłe zobaczyć jak Mały się rusza, macha rękami i obraca.
2) Zacznij dzień od przywitania się z dzieckiem, np. całując partnerkę w brzuch i mówiąc „Cześć, Mały/-a. Dobrego dnia.” Jeśli wybraliście już imię albo macie jakieś ‘wasze’ określenie na dziecko, to warto to wykorzystać, zwracając się do dziecka.
3) Na koniec dnia, przed snem, możesz życzyć dziecku dobrej nocy – „Śpij dobrze, Franek. I nie kop za bardzo mamy” (tak to u nas ostatnio najczęściej wygląda ostatnio 😉 ).
4) Jeśli ruchy dziecka są już wyczuwalne na zewnątrz, to możecie z partnerką usiąść albo położyć się razem i dłoniami wyczuwać, co robi wasze dziecko – czy kopie albo rusza rękami? w którym miejscu brzucha aktualnie jest? itd.
5) Warto pomyśleć o tym, jak sobie wyobrażasz pierwsze dni i tygodnie po porodzie – moment wzięcia dziecka na ręce, przytulenia go, spojrzenia na nie po raz pierwszy.
6) Możecie z partnerką mówić do dziecka, opowiadać mu o tym, co robicie, gdzie jesteście. Na przykład, że nie ma brać przykładu z Mamy, która ogrywa Was w jakąś planszówkę trzeci raz w ciągu danego wieczoru. 😉 Chodzi o to, że dziecko może „być z Wami” w Waszej codzienności.
7) Nawet, jeśli kompletowanie większości wyprawki to sprawa, którą wzięła na siebie Twoja partnerka, to możesz spróbować znaleźć jakieś śpioszki albo bodziaka, którego wybierzesz Ty. (uwaga dla Pań: nie macie prawa wtedy oponować, nawet jeśli jest to bodziak z Bruce’em Willisem albo Darthem Vaderem).
To tylko kilka propozycji. Jeśli jest coś, co Wy robicie, żeby nawiązać w czasie ciąży relację z Waszym dzieckiem i być bliżej niego – dajcie znać pod tekstem. 😊
Najważniejsza bibliografia
1. Bakiera, L. i Steppa, K. (2017). Relacje rodzinne w okresie inicjacji rodzicielskiej. Przegląd Psychologiczny, 60 (4), 497-513.
2. Bielawska-Batorowicz, E. (1995). Determinanty spostrzegania dziecka przez rodziców w okresie poporodowym. Łódź: Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego.
3. Fijałkowska, D. i Bielawska-Batorowicz, E. (2020). A longitudinal study of parental attachment: pre-and postnatal study with couples. Journal of reproductive and infant psychology, 38(5), 509-522.
4. Glover, V. i Capron, L. (2017). Prenatal parenting. Current Opinion in Psychology, 15, 66-70.
Mój mąż czytał do brzucha bajki dla synka i oczywiście badał jego ruchy. Mówił też do brzucha, nazywał synka po imieniu. Dużo rozmawialiśmy o naszych wyobrażeniach rodzicielstwa. Niemniej nie jest się w stanie w pełni przygotować na rzeczywistość, emocje… Można wiedzieć, że noce będą nieprzespane, a dziecko będzie płakać, ale ta wiedza w pełni nie przygotuje na realia, one po prostu przyjdą i będą znośne lub nie. U nas rodzicielstwo dobrze wpłynęło na małżeństwo, mimo, że mamy dla siebie mniej czasu. Ale w samej kwestii ojcostwa i macierzyństwa – to jest trudne, znacznie trudniejsze, jeżeli człowiekowi zależy. I wcale nie jest prościej, jeżeli dziecko jest wymarzone, planowane, wyczekane. Może nawet trudniej? Każdy dzień to nauka. Każdy dzień to też mały egzamin, który czasem się oblewa. Życzę powodzenia w Waszej nowej codzienności 🙂
PolubieniePolubienie
Dziękuję za podzielenie się Waszą historią. 🙂
Czytanie do brzucha to też piękny pomysł. Ze mnie Żona się śmieje, żebym tylko Młodemu nie czytał artykułów naukowych od razu. 😀
I też lubię mówić po imieniu do brzuszka. A rozmowy między rodzicami to, tak myślę, bezcenna rzecz – bardzo ważna w tym wspólnym przygotowaniu się. Bo jest tak jak napisałaś – w pełni przygotować się nie możemy. Ale myślę, że w miarę realistyczna świadomość tego, co przed nami jest pomocna. Łatwiej to chyba przyjąć niż jak się wchodzi z jakimiś wyobrażeniami oderwanymi od rzeczywistości. A potem przychodzą właśnie różne trudności i wyzwania.
Co do kwestii nastawienia do ciąży (chciania/ niechciania itd.) to akurat badania wskazują, że fakt planowania i otwartości na pojawienie się dziecka ma spore znaczenie dla kształtowania się więzi i podejścia do ciąży, porodu i opieki. Wydaje się, że łatwiej podjąć wysiłek, jeśli obecność maluszka jest chciana i planowana. Chociaż może temu towarzyszyć więcej obaw i niepokoju – no bo właśnie to takie ważne dla nas.
Dziękujemy za życzenia z Żoną. I przesyłamy rodzicielskie pozdrowienia 🙂
Kamil
PolubieniePolubienie