(Nie)dostępność edukacji przedporodowej dla mężczyzn

Liczne badania naukowe (np. Fletcher i in., 2004; Iwanowicz-Palus i in., 2013; Magil-Evans i in., 2013) wskazują znaczenie edukacji przedporodowej dla przebiegu procesu adaptacji do rodzicielstwa, zarówno u kobiet jak i mężczyzn. Dotyczy to m.in. postaw prozdrowotnych w okresie ciąży, profilaktyki zdrowia fizycznego i psychicznego, nabywania kompetencji związanych z opieką nad dzieckiem, wzrostem wiedzy o rozwoju dziecka, lepszym przygotowaniem do porodu, czy też silniejszą współpracą między obojgiem rodziców. Co więcej, efekty te są lepsze, gdy oboje partnerów może uczestniczyć w zajęciach a same spotkania są dostosowane do potrzeb zarówno matek jak i ojców (Burgess, 2011). Przegląd badań dotyczących korzyści płynących z udziału ojców w edukacji przedporodowej (Magil-Evans i in., 2006) dostarcza mocnych dowodów na to, że ojcowie biorący udział w takich zajęciach wyżej oceniają swoje kompetencje rodzicielskie, częściej inicjują kontakt wzrokowy z dzieckiem (co jest ważne dla budowania relacji z nim) i czują się pewniej w kontakcie z dzieckiem. Australijski eksperci Chris May i Richard Fletcher (2013, s. 477) w prestiżowym czasopiśmie Midwifery podkreślają, że „wszyscy członkowie rodziny mogą odnieść korzyści, gdy ojcowie są lepiej przygotowani do wyzwań, z którymi przyjdzie im się zmierzyć w związku z zostaniem rodzicem”.

Dostępność edukacji przedporodowej i rozmaitych form wsparcia dla rodziców oczekujących na narodzenie dziecka jest bardzo różna w poszczególnych krajach. Zgodnie z  aktualnym Rozporządzeniem Ministra Zdrowia ws. standardu organizacyjnego opieki okołoporodowej, w Polsce kobiety mają zapewniony dostęp do edukacji przedporodowej od 21. tygodnia ciąży. No właśnie – tylko kobiety. O ojcu ten 21-stronnicowy dokument wspomina raz (!) – gdy mowa o tym, że badanie kliniczne noworodka jest przez lekarza robione na oddziale neonatologicznym w obecności matki lub ojca. I to tyle. Co z tego wynika? Ano na przykład to, że w świetle tego dokumentu, mężczyznom w Polsce nie przysługuje żadna forma bezpłatnej edukacji przedporodowej. Niektóre szkoły rodzenia w pewnym stopniu dopuszczają udział mężczyzn zajęciach. Pojedyncze, bardziej świadome znaczenia przygotowania obojga rodziców, organizują także spotkania dedykowane wyłącznie ojcom. Wynika to jednak raczej z indywidualnych decyzji osób prowadzących daną placówkę. W związku z tym, wielu mężczyzn nie ma możliwości wzięcia udziału w takich zajęciach. W szkole rodzenia, do której chodzimy z Żoną ona może wziąć udział w warsztatach dot. pielęgnowania noworodka (kąpanie, przewijanie itp.), ale ja muszę już za takie zajęcia zapłacić… To tak w kwestii równouprawnienia. 😉

Częstym problemem jest to, że nawet jeśli mężczyźni mogą wziąć udział w takich zajęciach, to są na nich ‘uczestnikami drugiej kategorii’. Kiedy prowadziłem spotkania dla mężczyzn czekających na narodziny dziecka albo warsztaty dla ojców małych dzieci, to spora część z nich mówiła o tym, że w szkole rodzenia czuli się jak przysłowiowe piąte koło u wozu – ich obecność nie była zauważana i nie czuli się adresatami treści spotkania. Tego typu doświadczenia nie są domeną wyłącznie polskich ojców. Brytyjskie badaczki, Rachel Chinn, Pauline Hall i Anna Daiches (2011), przygotowały przegląd badań dotyczących doświadczeń mężczyzn związanych z zostaniem rodzicem. Wynika z niego, że częstym problemem jest niedostosowanie takich spotkań do potrzeb ojców, pomijanie ich głosu w dyskusji czy też ustalanie terminów w sposób uniemożliwiający mężczyznom wzięcie udziału w zajęciach.

Warto pomyśleć o tym, jakie mogą być konsekwencje niedostępności edukacji przedporodowej dla mężczyzn. Po pierwsze, oznacza to mniejszy dostęp do wiedzy. Można więc przewidywać, że w porównaniu do swoich partnerek, będą oni mieć mniejsze pojęcie o tym, jak rozwija się małe dziecko, czego potrzebuje i jak wspierać jego rozwój. Po drugie, konsekwencją może być niższy poziom kompetencji rodzicielskich. Dotyczy to nie tylko czynności opiekuńczo-pielęgnacyjnych takich jak kąpanie, przewijanie czy prawidłowe noszenie, ale także rozpoznawania potrzeb dziecka, rodzajów jego płaczu itp. Po trzecie, brak dostępu do takiej edukacji podwyższa ryzyko niezrozumienia własnych partnerek, na przykład w odniesieniu do tzw. baby blues czy depresji poporodowej. Problemem jest także niezrozumienie własnych stanów i nowych doświadczeń, na które mężczyźni nie byli przygotowani. Nie dziwią zatem, niestety, naukowe doniesienia wskazujące na to, że także oni doświadczają poważnych problemów w zakresie zdrowia psychicznego w pierwszych miesiącach po narodzinach dziecka (np. Johansson i in., 2016; Matthey i in., 2003). Tyle w kwestii takich bezpośrednich, twardych konsekwencji.

Są jednak też takie, które są mniej oczywiste, a chyba nie mniej ważne. Wszystkie te braki, o których wspomniałem powyżej, mogą generować u świeżo upieczonych ojców silniejsze obawy i napięcie. No bo konieczność podejmowania nowych działań, do których nie jesteśmy przygotowani, nie mamy wiedzy i czujemy się w nich raczej niepewnie jest stresująca. A to utrudnia zaangażowanie się w takie działania. Mniejsza gotowość mężczyzn do podejmowania czynności opiekuńczo-pielęgnacyjnych może wynikać właśnie z braku przygotowania. A pewnie nie każdy umie się przyznać, że nie wie, nie umie… Wystarczy pomyśleć o tym, jak zareagowalibyśmy, gdyby w pracy poinformowali nas o przejściu do zupełnie innego działu. Bez żadnego wdrożenia. Z trudnym zespołem. I perspektywą niedosypiania przez najbliższe tygodnie. Any volunteers?

Druga kwestia to taki podprogowy komunikat, jaki ‘system’ wysyła w ten sposób mężczyznom – „to nie jest do końca wasza sprawa”, „nie jesteście w tym procesie aż tak istotni”. Mało zachęcające do zaangażowania się.

Efekt jest taki, że w większości sytuacji to kobieta ‘wprowadza’ partnera we wszystkie rodzicielskie sprawy. To od niej mężczyzna dowiaduje się, co się dzieje z dzieckiem w ciąży, co trzeba ogarnąć, jak będzie wyglądało życie po porodzie itd. Poza tym, że może to być obciążające dla kobiety, to trudno o zbudowanie w takim kontekście podmiotowego nastawienia do swojej nowej roli, wzięcie spraw we własne ręce i podjęcie inicjatywy przez mężczyznę. A nawet jeśli to nastąpi i taki tata zacznie na własną rękę szukać różnych informacji albo zajmować się przygotowaniami do przyjęcia dziecka, to pewnie nierzadko zderzy się z tym, że większość treści przygotowana jest pod kobiety. Ostatnio robiłem research dotyczący wózków. Na kilku stronach, od samego wejścia, mogłem przeczytać, że „jako Mama zależy Ci na dobru Twojego dziecka. Wybór wózka to ważna sprawa. Dostarczamy najlepsze produkty, które wspierają Mamy i Dzieci”. Spoko, dzięki. To ja zadzwonię po Żonę…

Podsumowując, jeśli mężczyźni mają w większym stopniu podejmować się opieki nad dziećmi i lepiej wspierać swoje partnerki podczas porodu i połogu, to kluczowym wydaje się zapewnienie im dostępu do odpowiedniej edukacji. Dostosowanej do ich potrzeb (nieco innych zapewne niż kobiet), uwzględniającej ich perspektywę, organizowanej w dostępnych dla nich terminach (środa o 11.00 to raczej słaby pomysł), umożliwiającej dyskusję w męskim gronie. Bez tego, obawiam się, znaczna część mężczyzn może czuć się na froncie rodzicielskim jak radziecki żołnierz pod Stalingradem – rzucony w wir walki, pod ostrym ostrzałem i z pięcioma nabojami na całą akcję. A opcji odwrotu nie ma. Znaczy się, pośrednio można próbować – tylko wtedy na placu boju zostają wyłącznie kobieta i dziecko. A to raczej nie jest optymalne rozwiązanie.

Najważniejsza bibliografia

1. Burgess, A. (2011). Fathers’ roles in perinatal mental health: causes, interactions and effects. New Digest53, 24-29.
2. Chin, R., Hall, P., & Daiches, A. (2011). Fathers’ experiences of their transition to fatherhood: a metasynthesis. Journal of reproductive and infant psychology29(1), 4-18.
3. Fletcher, R., Silberberg, S., & Galloway, D. (2004). New fathers’ postbirth views of antenatal classes: satisfaction, benefits, and knowledge of family services. The Journal of perinatal education13(3), 18-26.
4. Iwanowicz-Palus, G. J., Stadnicka, G., & Bien, A. (2013). Organizacja opieki przedkoncepcyjnej i okołoporodowej determinantą zdrowia rodziny i społeczeństwa. Medycyna Ogólna i Nauki o Zdrowiu19(3).
5. Johansson, M., Thomas, J., Hildingsson, I., & Haines, H. (2016). Swedish fathers contemplate the difficulties they face in parenthood. Sexual & Reproductive Healthcare8, 55-62.
6. Magill‐Evans, J., Harrison, M. J., Rempel, G., & Slater, L. (2006). Interventions with fathers of young children: systematic literature review. Journal of Advanced nursing55(2), 248-264.
7. Matthey, S., Barnett, B., Howie, P., & Kavanagh, D. J. (2003). Diagnosing postpartum depression in mothers and fathers: whatever happened to anxiety?. Journal of affective disorders74(2), 139-147.
8. May, C., & Fletcher, R. (2013). Preparing fathers for the transition to parenthood: Recommendations for the content of antenatal education. Midwifery29(5), 474-478.

2 myśli w temacie “(Nie)dostępność edukacji przedporodowej dla mężczyzn

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: